To miało być przyjemne spotkanie ze znajomymi z okazji zakończenia zerówki naszych dzieci. Zmieniło się w najgorszy dzień mojego życia… Wkrótce, dokładnie 28 czerwca, miną 2 lata od tego tragicznego zdarzenia, a moje ciało każdego dnia mi o nim przypomina… Potrzebuję wsparcia, by wrócić do zdrowia. Za każdą pomoc będę ogromnie wdzięczna!
Podczas przyjęcia na skutek nieostrożności gospodarzy doszło do wybuchu wolnostojącego bio kominka, tuż obok mnie. Wybuchł pożar, zajęłam się ogniem… Doznałam oparzeń II i III stopnia obejmujące 60-69% powierzchni ciała. To był horror…Zabrało mnie pogotowie – najpierw do szpitala w Poznaniu, potem od razu do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach. Lekarze walczyli, by uratować mi życie.
Spędziłam tam kolejne 4 miesiące, w tym 3 tygodnie w śpiączce farmakologicznej. Na skutek chorób i obrażeń następczych znów wróciłam do Poznania – tam kontynuowałam leczenie. Trudno opisać ból, który czuje tak poparzony człowiek. Moje ciało było jedną wielką raną, która paliła żywym ogniem…
Przeszłam gehennę: trzy przeszczepy skóry, wiele zabiegów, przetokę jelita cienkiego i okropne tego wszystkiego następstwa. Można napisać książkę, w której każde zdanie wypełnione będzie strachem i cierpieniem…
Łącznie spędziłam w 6 szpitalach 18 miesięcy. Przeszłam pięć operacji jelit i jamy brzucha (w tym wycięcie kawałka jelita cienkiego, kawałka jelita grubego, wyłonienie stomii), 69 zabiegów chirurgicznych w pełnej narkozie na blokach operacyjnych, z czego 64 to różnego rodzaju przeszczepy skóry, oczyszczania chirurgiczne ran, opracowywanie całej powierzchni ciała, 51 przetoczeń krwi, 72 przetoczenia surowicy krwi, 3 śpiączki, codzienne mechaniczne zmiany opatrunków na całym ciele – stąd liczne blizny na ok. 90% powierzchni ciała. Kilka razy miałam sepsę i inne zakażenia śmiertelnymi bakteriami.
Moje cierpienie, mimo upływającego czasu, trwa. Brak anatomii powłok skórnych i poprzerastane bliznowce bolą, ciągną, ograniczają ruchy. Mam traumę i nienormatywny ból, trudny do opisania. Tamten dzień zmienił wszystko… Choć żyję, wypadek odebrał mi moje życie…
Mam męża i dwoje dzieci. W dniu wypadku miały 7 i 10 lat. Tak je zapamiętałam – jako maluchy. Jak wróciłam po ponad 1,5 roku do domu, byli już znacznie dojrzalsi. Moi bohaterowie… Mimo tego wszystkiego, co ich spotkało, mimo braku mamy w trudnym momencie życia, podołali. Udźwignęli cały ten ciężar.
Niestety trauma i konsekwencje z nią związane dotknęły nas wszystkich. Ja jestem osobą z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, niezdolną do samodzielnej egzystencji. Życie moich dzieci i mojego cudownego męża kręci się wokół mnie, a moje jest zależne całkowicie od nich.
Sytuacja (mimo że już nie walczę o życie) jest nadal bardzo ciężka, bo walczymy o moje zdrowie fizyczne i nasze psychiczne każdego dnia.
Przede mną jeszcze około 2 lata intensywnego leczenia i rehabilitacji, by odzyskać sprawność i samodzielność. Na początku października zaplanowano kolejną – podwójną operację – Zamknięcie stomii i zszycie przepukliny, bo rozeszły mi się mięśnie poprzeczne i podłużne brzucha po 5 wcześniejszych cięciach.
Na ten czas bardzo potrzebujemy wparcia materialnego… Rehabilitacja, terapia blizn, pomoc domowa w codziennych obowiązkach i opieką nade mną, specjalne środki do mycia ciała i pielęgnacji blizn, odzież uciskowa po oparzeniach, sprzęt rehabilitacyjny, higiena i nowa odzież (bezpieczna dla mojej skóry), naświetlania lampami ze światłem żółtym, terapia dzieci i zabiegi dla zdrowia psychicznego, umożliwienie pracy mojemu mężowi – to ogromne koszty. Na początku czerwca 2023 roku przyznano mi rentę, jednak stanowi ona kroplę w morzu potrzeb, stąd moja prośba o wsparcie.
Z góry dziękuję za każde wsparcie, pomoc i obecność. Ludzie są wspaniali – przekonuję się o tym każdego dnia. Otaczam Was modlitwą i bardzo dziękuję z góry za wszystko!








