Dzień 28.04.2023 roku zapamiętam na zawsze. To była chwila nieuwagi, która zmieniła moje, a przede wszystkim życie małej Julki o 180 stopni. Jak każdego ranka szykowałam śniadanie dla siebie i dzieci. Zalałam herbatę, odstawiłam kubek na samym końcu blatu, tak jak zawsze to robiłam. Niestety moja mała niespełna 2 letnia córeczka niezauważenie weszła do kuchni i chochelką przewróciła kubek, jego zawartość wylała się z blatu na nią. Jej krzyk, płacz był najgorszym dźwiękiem jaki słyszałam w życiu. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, jednak dla mnie każda sekunda widoku jej cierpienia sprawiała ból. Ta niemoc, jaka mnie ogarnęła była okropna. Po dojechaniu do szpitala Julcia trafiła do REGIONALNE CENTRUM LECZENIA OPARZEŃ dla DZIECI i MŁODZIEŻY. SPS ZOZ “ZDROJE” w Szczecinie. Tutaj nasze drogi się rozeszły. Nie mogłam z nią być, tulić i przepraszać że taka sytuacja w ogóle się zdarzyła. Przed wypadkiem Julcia była radosna, pełna energii jak na brzdąca w jej wieku przystało. A teraz miała zostać w szpitalu beze mnie. Rokowania były ciężkie, czego nie ukrywano. Kiedy miałam nadzieję, że jest dobrze to dochodziły nowe komplikacje. Rozleglejszy obszar oparzeń niż zakładano, choroba oparzeniowa, zbyt wolne gojenie, nie reagowanie na leki, bakteria na przeszczepach, brak apatytu, złe samopoczucie. To wszystko skutkowało wolniejszą rekonwalescencją. Julcia spędziła w szpitalu prawie miesiąc, w tym czasie przeszła 2 przeszczepy. Obszar oparzeń najmocniejszy był na linii żuchwy, brodzie, policzku, klatce piersiowej i obu przedramionach. Lekarze zrobili wszystko co mogli i dnia 26.05.2023 mogłam zabrać córeczkę do domu. To był cudowny prezent na dzień matki. Na wypisie podano diagnozę oparzenia termicznego zajmującego około 24% ciała, stopnia 2a/2b/3, z dominującym oparzeniem 3 stopnia. Łagodniejsze oparzenia ładnie się goją, ale niestety miejsca po przeszczepie zaczynają się rozrastać. Powoduje to konieczność uszycia ubrania uciskowego. Na tą chwilę stosuje różne maści na blizny i Alantan. Powierzchnia którą trzeba smarować jest duża, więc zapotrzebowanie na te rzeczy jest spore. Samotnie wychowuję Julię oraz jej starszego brata. Stan córki i konieczność ciągłej opieki nad nią oraz smarowanie i masowanie blizn, nie pozwalają mi wrócić do pracy. Przed nami długi czas powrotu do zdrowia. Córka przyszłości będzie potrzebowała dodatkowych zabiegów rehabilitacyjnych. Zakup maści, ubrań uciskowych, wizyty u lekarzy, fizjoterapeutów, specjalna dieta dla małej oraz podstawowe życie to wszystko przerasta mnie finansowo. Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc, aby córeczka wyszła z całego tego zdarzenia z jak najmniejszym śladem i uszczerbkiem. By znów mogła być sprawna, radosna i piękna. Za wszelkie wsparcie dziękuje z całego serca.
Dołączamy się do prośby o wsparcie dla małej Julki! Informacje o możliwościach przekazywania darowizn znajdują się pod galerią zdjęć.