Stało się to tak, że zaczęły się wakacje 2 lata temu.. z tej okazji pojechaliśmy na wycieczkę rowerową. Po przyjeździe postanowiliśmy zrobić grilla z dziećmi mojego brata. Rozpaliliśmy ognisko… Baniak z podpałką, który stał dalej od ogniska zajął się ogniem i wybuchł, łuna ognia poszła wprost na mojego syna, który stał około 10 metrow dalej od ogniska. Zaczęlo palic się ubranie na nim. Mąż ściągał ubranie z syna, Próbowaliśmy gasić ogień kocem. Zawieźliśmy syna na pogotowie żeby było szybciej , później zostaliśmy przetransportowani karetką do Gdańska, szpital Copernicus, gdzie spędziliśmy całe wakacje. Dziękujemy Bogu, że to się tak skończyło.
Joachima można wspomóc darowizną, która zostanie wykorzystana na zakup maści oraz rehabilitację, dane do przelewu na subkonto poniżej.